Jazdadom Jazdadom
2188
BLOG

Mąż zaufania z wotum nieufności

Jazdadom Jazdadom Polityka Obserwuj notkę 68

Co czuje dzisiaj tysiące zaangażowanych w sprawę członków komisji i mężów zaufania z ramienia PIS, gdy Mariusz Błaszczak ogłasza, że wybory zostały sfałszowane? Biorąc pod uwagę ewentualne możliwości fałszowania wyników należy wskazać, że największe możliwości takiego działania są właśnie tam gdzie działali przedstawiciele Korpusu Ochrony Wyborów czyli w Obwodowych Komisjach Wyborczych. Tym samym przewodniczący klubu parlamentarnego PIS pomiędzy słowami zarzuca im albo przymykanie oczu na te "oczywiste fałszerstwa" albo co gorsza w nich udział. To swoiste wotum nieufności wobec mężów zaufania.

Instytucja tzw. "męża zaufania" nie jest instytucją nową. W instytucjach demokratycznych to osoba, ciesząca się zaufaniem ogółu, czuwająca nad rzetelności przebiegu zgromadzeń, zebrań bądź wyborów. Zgodnie z uregulowaniami obowiązującymi w Polsce w odbywających się w Polsce wyborach - tak samorządowych, jak parlamentarnych oraz prezydenckich komitety wyborcze każdego z kandydatów mają prawo powołać swoich mężów zaufania we wszystkich lokalach wyborczych i we wszystkich komisjach wyborczych każdego szczebla, aż do krajowego włącznie. Zgodnie z art. 154 ust. 1 ordynacji wyborczej każdy kandydat ma prawo powołać po jednym mężu zaufania do każdej komisji. Mężowie zaufania otrzymują od przewodniczących komitetów wyborczych (lub ich pełnomocników) zaświadczenia, opracowane przez Państwową Komisję Wyborczą zezwalające na wstęp do pomieszczeń komisji wyborczej, także w czasie obliczania głosów. Mężowi zaufania przysługuje zgodnie z prawem, wniesienie uwag i zastrzeżeń do protokołu z przebiegu wyborów, sporządzanego przez komisję. Nie może on jednak wykonywać żadnych czynności członka komisji, pomagać wyborcom w głosowaniu ani udzielać im wyjaśnień.
Organizowany przez PIS "Korpus ochrony wyborów", w ramach którego przeprowadzano szkolenia dla członków komisji i mężów zaufania miał gwarantować, że do nieprawidłowości w czasie przeprowadzanych wyborów nie dojdzie. O skali zaangażowania i moralnego wzmożenia mężów zaufania z PIS niech świadczy informacja z porannych doniesień medialnych z ostatniej niedzieli wyborczej, gdy w jednej ze wsi w woj. dolnośląskim do obwodowej komisji wyborczej zgłosiło się dwóch mężów zaufania oddelegowanych przez Prawo i Sprawiedliwość. O szczegółach szkolenia w ramach Korpusu Ochrony Wyborów niejednokrotnie donosiły media, nieraz wyśmiewając drobiazgowość i zakładaną a priori podejrzliwość wobec innych członków komisji wyborczych. Prawo i Sprawiedliwość niejednokrotnie podkreślało, że korpus spełnia swoją funkcję a w każdych kolejnych wyborach korpus ten liczył coraz większą ilość gwarantów ich uczciwości. Ciekawostką jest, że im bardziej PIS był zadowolony z pracy tego korpusu tym bardziej rosła liczba nieważnych głosów w wyborach. To najwyraźniej umknęło ich uwadze.
Co zatem te tysiące zaangażowanych w sprawę członków komisji i mężów zaufania z ramienia PIS czuje dzisiaj, gdy Mariusz Błaszczak ogłasza, że wybory zostały sfałszowane? Biorąc pod uwagę ewentualne możliwości fałszowania wyników należy wskazać, że największe możliwości takiego działania są właśnie tam gdzie działali przedstawiciele Korpusu Ochrony Wyborów czyli w Obwodowych Komisjach Wyborczych. Tym samym przewodniczący klubu parlamentarnego PIS pomiędzy słowami zarzuca im albo przymykanie oczu na te "oczywiste fałszerstwa" albo co gorsza w nich udział. To swoiste wotum nieufności wobec mężów zaufania. To wotum nieufności o zasięgu ogólnopolskim, gdyż jak wynika z już potwierdzonych wyników wyborów słabe wyniki PIS i dobre PSL nie miało miejsca tylko w pojedynczych obwodach ale na terenie całej Polski.
Ciekawa jest też propozycja Leszka Millera, o zaproszeniu międzynarodowych obserwatorów z UE czy OBWE, którzy w powtórzonych wyborach gwarantowaliby rzetelność ich przeprowadzenia. Leszek Miller chyba nie do końca jest świadom co zaproponował, zwłaszcza w obliczu pozyskania nowego sojusznika w walce o powtórzone wybory akurat w osobie Jarosława Kaczyńskiego. W 2007 r., przed wyborami parlamentarnymi, gdzie jak już wiemy Prawo i Sprawiedliwość straciło władzę, rządzące wówczas PIS na na wieść o misji obserwatorów OBWE wysłało notę, w której odmówiło zgody na ich wpuszczenie na teren naszego kraju. Warto przejrzeć jakie były opinie zwolenników PIS na temat tejże odmowy -> http://bognajanke.salon24.pl/14635,czy-powinnismy-wpuscic-obserwatorow
Ale to przecież nie nowość, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...

Jazdadom
O mnie Jazdadom

nie znoszę czytania głupot, mitów i urojeń wyssanych z palca... osobników, którzy komentują w tysiącach, a blogują w jednostkach nie uznaję za blogerów... komentarzami i komentatorami za pieniądze gardzę...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka