Jazdadom Jazdadom
219
BLOG

Polska konwencjami wyborczymi stoi

Jazdadom Jazdadom Polityka Obserwuj notkę 3

 Dzisiejsze wiadomości wieczorne zdominowały relacje z konwencji wyborczych trzech liczących się obecnie w sondażach partii politycznych czyli PO, PISu i SLD. Każda konwencja inna, każda przedstawiająca inną strategię. O każdej z nich słów kilka.

 
Na początek konwencja rządzącej Platformy Obywatelskiej, dla której ta kampania to duży sprawdzian dla nowego lidera jakim niespodziewanie, zapewne także dla niej, została Ewa Kopacz. Początkowe wpadki wizerunkowe uświadomiły ją, że czeka ją trudny test, zwłaszcza, że rzucona jest na głęboką wodę w bardzo trudnym dla PO momencie. Nie jest żadną tajemnicą, że wielu wyborców PO z lat 2007 i 2011 odwróciło się od partii rządzącej i rozpaczliwie poszukują dziś alternatywy. Jedyne co sprawia, że rozważają oni jeszcze oddanie głosu na PO w najbliższych i przyszłorocznych wyborach jest to, że dziś takiej alternatywy nie ma. Słuszną diagnozę stawia premier Kopacz, że partia zmieniła się w partię władzy i bardzo oddaliła się od ludzi i ich rzeczywistych potrzeb. Kolejne wystąpienia medialne nowej premier zawierają ten sam przekaz - odzyskać zaufanie. Mniej mówić, więcej robić. Przypomnieć sobie, że to rzeczywiste działania pomagają wygrywać wybory a nie atakowanie przeciwników. Platforma ma olbrzymią przewagę nad przeciwnikami, ponieważ to ona rządzi. Może więc "sprzedać" faktyczne działania a nie tylko obietnice. Scenariusz nakreślony przez Ewę Kopacz jest dobry. Pytanie czy PO ma w sobie jeszcze na tyle siły, by go wprowadzić w życie. Jeśli jej się uda, to Ewa Kopacz może być premierem nie tylko na rok ale i na najbliższe pięć lat.
 
Konwencja wyborcza PIS niewiele się różniła od każdej innej konwencji głównej partii opozycyjnej z ostatnich siedmiu lat. Jak za każdym razem, Prezes Kaczyński przedstawił swoją wizję budowy IV RP, budowanej na zgniłym i zdegenerowanym rządami poprzedników fundamencie. Samym samorządem i jego propozycjami nie zajął się niemal wcale. Nic dziwnego, bo przecież w IV RP samorząd to niepotrzebna decentralizacja jedynej i słusznej władzy, którą na Jarosława Mesjasza zesłał Bóg. Zresztą, skoro cały fundament jest zgniły to wymianę podstawy trzeba rozpocząć od samego dołu, "odbijając urząd po urzędzie" jak to kiedyś mówił Jacek Kurski. Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, które jako kontrexpose powinien był wygłosić 1 października w Sejmie, było jak zwykle mocne ale z tego co zauważyłem po komentarzach na Twitterze, nawet dla jego zwolenników nie do końca zrozumiałe i nie do końca realistyczne. To pewne novum, że wyborcy PIS zaczynają zauważać pewien dysonans między tym jak widzą świat a tym, jak opisuje go Jarosław Kaczyński. 
Jeden tylko aspekt swojego przemówienia Prezes PIS odniósł do wyborów samorządowych, a mianowicie było nim przedstawienie kandydata na prezydenta stolicy, Jacka Sasina. I tu niespodzianką był sposób w jaki go opisywał. Dało się odnieść wrażenie, że jest to swoistego rodzaju namaszczenie na następcę ś.p. Lecha Kaczyńskiego. Dziś jak kandydata na prezydenta stolicy, być może jutro na kandydata na prezydenta RP a być może i swojego następcę. Przyznam, że wybór dla mnie niezrozumiały ale też otwierający nowe rozdziały zbliżającej się niechybnie "walki o schedę" po Jarosławie Kaczyńskim. Najbliższy maraton wyborczy to dla dzisiejszego prezesa PIS być albo nie być. Przegrana w tych ostatnich wyborach oznacza jego koniec. Nawet jeśli nie oficjalnie, to z pewnością uruchomi mechanizmy wewnątrz partii, zmierzające do usunięcia go ze stanowiska prezesa tej partii. W każdym razie będzie ciekawie.
 
Trzecia konwencja, Sojuszu Lewicy Demokratycznej była rzecz jasna dużo skromniejsza i dużo mniej eksponowana ale co ciekawe zakreśliła jasny plan Leszka Millera na wyborczy sukces. Wiedząc, że na dzień dzisiejszy wygrana w tych wyborach nie jest możliwa, przedstawił SLD jako partię gotową do poparcia każdego zwycięzcy tych wyborów. Nie tylko tradycyjnie w lubuskim ale i w innych województwach takie poparcie dla lokalnych zwycięzców może być bardzo cenną kartą przetargową. Sojusz jako jedyny zadeklarował, że władza w samorządach jest dla nich istotna i w koalicji będą dążyli do realizacji swojego programu. Sojusz nieustannie rośnie w siłę i z pewnością liczy na dobry wynik. Jest prawdopodobnie pierwszym wyborem tych, którzy zmęczeni są duopolem PO-PIS i regularnie wzmacnia swoje notowania. Po nieoczekiwanym sukcesie Palikota w 2011 r. widać, że Polacy chcą lewicowej alternatywy i w tym może się kryć szansa dla Millera i spółki. 
 
Najbliższe tygodnie zapowiadają się ekscytująco :)
 
Jazdadom
O mnie Jazdadom

nie znoszę czytania głupot, mitów i urojeń wyssanych z palca... osobników, którzy komentują w tysiącach, a blogują w jednostkach nie uznaję za blogerów... komentarzami i komentatorami za pieniądze gardzę...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka